Cz. 1 | Cz. 2 | Cz. 3 | Cz. 4 | Cz. 5 | Cz. 6 | Cz. 7
Ostatnią przed drugą wojną światową była wyprawa z 1938 r. kierowana przez Harolda W. Tilmana. Mimo bardzo złej pogody (drugi rok z rzędu) udaje się założyć obóz VI na wysokości 8300 m. Wśród sześciu Szerpów, którzy tak wysoko wnieśli swe ładunki, był oczywiście Tensing. Całej szóstce Tilman wręczył "Medal Tygrysa". Jedynym znaczącym sukcesem wyprawy było trawersowanie Przełęczy Północnej.
Wzrastające wraz z wysokością trudności techniczne, złe uwarstwienie skały utrudniające wspinanie, bardzo silne wiatry dominujące z kierunku północno-zachodniego, niedoskonałość aparatów tlenowych, nieznajomość fizjologii człowieka znajdującego się na dużych wysokościach. Wszystko to sprawiało, że mimo tylu silnych wypraw, Everest nadal był górą nie zdobytą.
Zmiany polityczne w Azji, a szczególnie otwarcie granic Nepalu i definitywne zamknięcie granic przyłączonego do Chin Tybetu, spowodowały, że powojenne ekspedycje kierować się będą ku południowym stokom najwyższej góry.
Lata II wojny światowej nie sprzyjały oczywiście wielkim odkryciom i sportowym wyczynom. Przez 8 lat nikt nie zakłócał spokoju Everestowi. Dopiero w 1947 r. z zamiarem jego zdobycia, do Tybetu przeszedł przez "zieloną granicę" Kanadyjczyk zamieszkały w Płd. Afryce - Earl L. Denman z dwoma doskonałymi Szerpami Ang Dawą i Tensingiem Norgayem. Gdy Szerpowie zorientowali się w wyposażeniu i umiejętnościach turysty, zrezygnowali z wyprawy i wszyscy zeszli na dół.
Dzięki znacznym zmianom politycznym zmniejszyło się znaczenie Anglii w tym rejonie. Dotyczyło to szczególnie Indii i Nepalu. Przestał istnieć monopol Anglików na Everest co natychmiast wykorzystały inne nacje. W 1950 r. jesienią Amerykanie zorganizowali rekonesansową wyprawę, która oprócz badań geograficznych i botanicznych miała za zadanie rozpoznać południowe stoki Everestu, a szczególnie zerwę lodowca Khumbu, tzw. Ice Fall. Wyprawę prowadził dr Oskar R. Huston, a w jej skład wchodzili: jego syn znakomity wspinacz dr Charles S. Huston - kierownik wyprawy na K2 z 1938 r. oraz trójka alpinistów, w tym jedna kobieta. Poprzez malowniczy, nizinny ale też malaryczny Terai dotarli do Namche Bazar, głównej miejscowości Solo Khumbu - krainy Szerpów.
16 listopada Huston i Tilman rozbili bazę. Południowymi stokami Pumo-Ri podeszli na wysokość ok. 5600 m i bardzo dokładnie badali zerwę lodowca Khumbu. Przedziwny ten twór przyrody to 600-metrowa wysoka kaskada lodowa spływająca wąskim gardłem z Kotła Zachodniego pomiędzy północną ścianą Nuptse a stromymi zboczami zachodniej grani Everestu. Wspinacze nie dostrzegli możliwości przejścia zerwy i ich relacje na temat drogi od południa były raczej zniechęcające. Wiosną 1951 r. znów samotny turysta zjawił się pod górą. Był to Duńczyk Klaus Bekker-Larsen. Samotny atak załamał się na Przełęczy Północnej. W tym samym roku angielski Everest Committes, nie dowierzając pesymistycznym relacjom Hustona i Tilmana, wysłał rekonesansową wyprawę od południa. Kierownikiem jej był Eric E. Shipton a członkami Thomas D. Bourdillon, William H. Murray i dr Michael Ward. Na terenie Nepalu do wyprawy dołączyli dwaj alpiniści nowozelandzcy: H. Earl Riddiford i czwarte wielkie nazwisko Everestu - dwumetrowy pszczelarz z okolic Auckland, chudy jak tyka Edmund Percival Hillary.
29 września staje baza główna na lodowcu Khumbu i następnego dnia alpiniści dzielą się na dwie grupy. Hillary i Shipton weszli na południowe żebro Pumo-Ri na ok. 6500 m, skąd mieli znakomitą widoczność na zerwę lodowca, Kocioł Zachodni oraz na ścianę Lhotse, którą, jak trafnie przewidział Shipton powinna prowadzić droga ku Przełęczy Południowej. Druga grupa zaatakowała zerwę. Po przejściu całego lodospadu wydawało się, że droga do Zachodniego Kotła stoi otworem. Jednak ogromna szczelina przecinająca w poprzek cały lodowiec skutecznie broniła dostępu do Western Cwm. Wszyscy jednak uznali, że możliwe jest poprowadzenie tędy drogi ku szczytowi.
W 1952 r. Szwajcarzy otrzymali zezwolenie wejścia na Everest ważne cały rok, a nie tylko jeden sezon. Zorganizowali więc dwie wyprawy. Wiosenną, którą kierował dr Eduard Wyss-Dunant z ośmioma alpinistami, grupą naukowców i dwudziestoma Szerpami z sirdarem Tensingiem Norgayem, którego po raz pierwszy w historii zaproszono do grupy szturmowej, oraz jesienną z sześcioma himalaistami pod wodzą dr. Chevaleya. 20 kwietnia stanęła baza główna na wys. 5050 m. Dziesięć dni później Asper opuszczony został na linach w głąb tej samej ogromnej szczeliny, która skutecznie zagrodziła drogę Shiptonowi, przeszedł ją po moście śnieżnym i po nadzwyczaj trudnej wspinaczce lodowej wyszedł na przeciwległy grzbiet. Dotarto do wymarzonego Kotła Zachodniego. Na Przełęczy Południowej stanęli 26 maja.
Po ciężkiej nocy, następnego dnia Tensing, Aubert, Flory i Lambert doszli do grani południowo-wschodniej i nią ruszyli ku wierzchołkowi. Założyli bardzo źle wyposażony obóz i tylko dzięki inicjatywie Tensinga następnego dnia on i Lambert ruszyli w górę. Osiągnęli wysokość 8550 m. Biorąc pod uwagę dotychczasowe tempo wejścia (40 m wzniesienia na godzinę) wiedzieli, że nie wejdą na wierzchołek. Śmiertelnie zmęczeni, z pomocą kolegów wrócili do namiotów ustawionych na Przełęczy. Druga grupa szturmowa osiągnęła Przełęcz 29 maja. Nagłe pogorszenie pogody uniemożliwiło dalszą akcję górską i 5 czerwca wyprawę zakończono.
W czasie wyprawy jesiennej, mimo śmierci jednego z Szerpów, osiągnięto wys. 8100 m. I znów góra zastosowała swą najsilniejszą broń. Mrozy przekraczające -30 stopni C i huraganowe wiatry uniemożliwiły dalszą wspinaczkę. W tym czasie Anglicy zdają sobie sprawę, że nawet jeśli Szwajcarzy nie osiągną sukcesu, to będą mieli już ostatnią szansę na zdobycie góry i bardzo starannie przygotowują swą kolejną wyprawę. Kierownikiem jej został 42-letni płk John Hunt, znakomity alpinista i znawca Himalajów. W skład weszło dziesięciu Anglików, dwóch Nowozelandczyków oraz Szerpa Tensing Norgay, który jednocześnie pełnił rolę sirdara. Na użytek wyprawy skompletowano najlepszy sprzęt z dwoma rodzajami aparatów tlenowych, składanymi drabinami aluminiowymi, nowoczesnymi butami wysokościowymi. Dietetycy zadbali o jak najlepsze i najbardziej kaloryczne racje żywnościowe.
Po założeniu bazy głównej 1 maja zainstalowano obóz IV (6450 m), powyżej zerwy lodowca, spełniający rolę bazy wysuniętej. Hunt po naradzeniu się z uczestnikami wyznaczył dwie dwójki szturmowe. Tom Bourdillon i Charles Evans, korzystając z aparatów o zamkniętym obiegu, mieli zaatakować wierzchołek wprost z Przełęczy Południowej. Druga dwójka - Hillary i Tensing - korzystając z aparatów o obiegu otwartym miała próbować wejścia na wierzchołek z najwyższego obozu ustawionego przez grupę wspierającą, którą kierował Hunt.
26 maja z Przełęczy Południowej ruszyli Hunt i Da Namgyal z zadaniem ustawienia obozu szturmowego jak najwyżej. Po półgodzinie wyprzedzili ich Evans i Bourdillon. Na wysokości 8330 m na wykopanej platformie stanął obóz szturmowy. Hunt z Szerpą, straszliwie zmęczeni, zeszli w dół. Tylko dzięki pomocy Hillary'ego i Tensinga udało im się dotrzeć do obozu na przełęczy.
W tym czasie dwójka szturmowa szła bardzo szybko w górę, pokonując dzięki znakomicie działającym aparatom tlenowym 200 m wzniesienia na godzinę. Jednak z upływem czasu aparat Evansa zaczął się psuć, dając tylko 2 l tlenu na minutę. Warunki śnieżne także bardzo się pogorszyły. Tempo wspinaczki znacznie spadło. O godz. 13 byli na Wierzchołku Południowym (8765 m). Wiedzieli, że mają jedyną okazję do zdobycia szczytu, ale zdali sobie także sprawę, że byłaby to droga bez powrotu. Instrukcje Hunta były jasne - żadnego niepotrzebnego ryzyka. Zawrócili. O 16:30 byli na Przełęczy Południowej. Ich zadanie zostało spełnione. Poznali i opisali drugiej dwójce drogę ku wierzchołkowi.
Hillary i Tensing wyruszyli z Przełęczy Południowej o godz. 10 rano 28 maja, podążając śladami grupy wspierającej. Wszyscy dźwigali ogromne, ważące 27 kg plecaki. Minęli obóz założony przez Hunta dwa dni wcześniej i rozbili namiot na wysokości 8500 m. O godz. 4 rano następnego dnia Tensing rozpoczął gotowanie. Wypili bardzo słodką lemoniadę, zagryzając ostatnią puszką sardynek. Zmarznięte buty ogrzali nad prymusem. Na puchowe ubrania włożyli szturmowe skafandry, a na ręce po trzy pary rękawiczek. O 6:30 wyszli z namiotu, włączyli ważące 13 kg aparaty tlenowe i ruszyli w górę. Osiągnęli Wierzchołek Południowy. Droga była trudna, jednak dobre warunki śnieżne pozwalały na dalszą wspinaczkę. Stosując sztywną asekurację doszli do najtrudniejszej przeszkody: dwunastometrowego gładkiego i niemal pozbawionego chwytów skalnego stopnia ("Hillary step"). Jako pierwszy pokonał go Hillary. W pewnym momencie zauważył, że grań przed nim zamiast się wznosić, opada ostro i hen w dole dostrzegł lodowiec Rongbuk. Byli na wierzchołku najwyższej góry świata.
Spojrzeli na zegarki, była 11:30, 29 maja 1953 r. Po gratulacjach rozpięli na czekanach flagi Narodów Zjednoczonych, Nepalu, Indii i Wielkiej Brytanii oraz wykonali szereg zdjęć. Aby pooddychać powietrzem z wierzchołka, zdjęli maski tlenowe. Tensing wygrzebał dołek w śniegu i złożył swym bogom ofiarę, składającą się z czekolady, paczki biszkoptów i kilku cukierków. Hillary położył obok otrzymany od Hunta krzyżyk. Po piętnastu minutach rozpoczęli zejście.
Kilkadziesiąt metrów od obozu na Przełęczy Południowej spotkali wychodzącego im naprzeciw Lowe'a z gorącą zupą i zapasowymi butlami z tlenem. Następnego dnia mieszkańcy bazy zauważyli pięć postaci schodzących w żleb spadający ze ściany Lhotse. O drugiej po południu radio indyjskie podało wiadomość o niepowodzeniu wyprawy (sic!). Bazowicze ruszyli ku schodzącym, którzy nie dawali żadnego znaku radości czy smutku. Dopiero na kilkadziesiąt kroków przed spotkaniem, idący na czele Lowe podniósł swój czekan w kierunku szczytu i kilkakrotnie nim potrząsnął. Wszyscy wybiegli z namiotów, rozległy się okrzyki entuzjazmu i radości. Jak później wspominał Hunt tu: "wstyd mi wyznać, ucałowałem dwójkę zdobywców".
Następnego dnia w dalekiej Wielkiej Brytanii koronowano nową królową Elżbietę II. Uhonorowała ona Hillary'ego i Hunta przyznając im tytuły szlacheckie. Dziś sir John Hunt jest już Lordem Huntem of Llanfair Waterdine, a sir Edmund Hillary parę dni temu odznaczony został Orderem Podwiązki. Tensing odznaczony został najwyższym odznaczeniem Nepalu.
Mylił się bardzo mistrz Wańkowicz twierdząc, że bezinteresowna zawiść jest naszą cechą narodową. Natychmiast po triumfalnym zakończeniu wyprawy rozpoczęły się roztrząsania: a kto pierwszy postawił stopę na wierzchołku, kto z tej dwójki jest lepszym wspinaczem, a dlaczego Tensing mieszka w Indiach a nie w Nepalu, a najprawdopodobniej wszystko jest kłamstwem i nikt na wierzchołku nie stanął.
Mimo tych wszystkich idiotyzmów stało się jasne, że został zrobiony kolejny ogromny krok w poznaniu naszej planety. Teraz czas na dokonania Polaków, w tym i na naszą wyprawę. Ale o tym w następnym odcinku.
Cd.: Część 4
Akademicki Klub Górski w Łodzi - Strona Domowa
Data ostatniej modyfikacji (Last modified): 1998.11.13.