O Autorze:
Andreas Moehn (andreas.moehn@wiesbaden.netsurf.de) - urodzony w 1964, inżynier, redaktor techniczny w firmie świadczącej usługi internetowe. Tolkiena czytuje od dziecka. Członek TolkLangu.
Zachowana historia Śródziemia koncentruje się na Elfach i tych z ludzi którzy do nich dołączyli. Niewiele wiadomo o tych mieszkańcach Arnoru i Gondoru którzy choćby w małym stopniu nie byli zaliczani do Przyjaciół Elfów. Elfy i krasnoludy ich ignorowały, hobbici nie przekazywali o nich opowieści, a oficjalnej polityce Dunedainów i Rohirrimów nieodmiennie opatrywano ich etykietkami "dziki" i "nieprzyjaciel" - stąd też nigdy nie ułożono opowieści o ich losach, ale raczej przetrwała ona dzięki zwykłym wzmiankom w licznych źródłach, Warto jednakże zadać sobie trud by z wielu dostępnych materiałów wydobyć ich wielostronną historię.
Nie przetrwały prawie żadne dane na temat pre-Numenorejczyków z Pierwszej Ery. Elfy z Beleriandu nie spoglądały poza Ered Luin, a ludzie z początku nie posiadali pisma. Można jednak wydedukować że na północny zachód Śródziemia wędrowali dwiema drogami:
Ludy Beora i Hadora przekroczyły Góry Mgliste (Hithaeglir) na północy, blisko straszliwych Ered Engrin, a mimo to z dala od Cienia Morgotha; i po obu stronach Hitaeglir pozostawiły prosperujące kolonie. Koloniści z Rhovanionu "zdawali się być najbardziej spokrewnieni z trzecim i największym ludem Przyjaciół Elfów, rządzonym przez ród Hadora" (KE), podczas gdy ci którzy osiedlili się w Eriadorze po przekroczeniu Gór Mglistych byli mieszanką ludów Beora i Hadora (AE). Ten pierwszy składnik został później wzmocniony przez ich krewnych, którzy ze strachu przed Złą Mocą zawrócili z obozu w Beleriandzie; "i powrócili za góry do Eriadoru, i zapomniano o nich." (S) W jakiś czas po nich, ich śladami podążyli Forodwaith i osiedlili się w samych wiecznie zimnych dolinach Gór Żelaznych, tam gdzie później była Zatoka Forochel, i w ciągu wielu pokoleń przyzwyczaili się do niegościnnego klimatu. Tylko część z nich dotrwała do wieku historii: ich głównymi potomkami byli Lossoth, koczowniczy lud mieszkający wzdłuż wybrzeży Forochelu.
Lud Haleth obrał jednakże drogę na południe, przez Wrota Rohanu, a potem skręcił na północ przez Eriador, aby spotkać się z innymi ludami w Ered Luin. Oczywistym jest że wzmianka o tym że "towarzyszyła [im] jakaś wędrowna gałąź Druedainów, lecz większość pozostała w Górach Białych, mimo prześladowań ze strony później przybyłych ludzi, którzy popadli w służbę Ciemności." Część Druedainów jednak rozszerzyła później swoje terytoria wzdłuż przylądka Andrast bez napotykania oporu, a kilku z nich nawet zawędrowało do Numenoru - na jakiś czas (Dr). W Trzeciej Erze część ich pozostałości znana była jako "Wozowie", mieszkających w ukryciu w lesie Druadan, na których Rohirrimowie polowali jak na zwierzęta.
Ale w zasadzie Druedainowie nie ufali innym ludziom, i pozostawali w tajemnicy przez większość swojego istnienia. Ich mroczni prześladowcy musieli być tą niedawno przybyłą płodną nacją którą w Beleriandzie zwano w całości ludżmi Wschodu, a późniejsi historycy nazywali pre-Numenorejczykami. Rozprzestrzeniali się powoli przez Gondor i południowy Eriador. Pomiędzy ich potomkami, ludem z Bree, istniała popularna legenda że przeżyli same "wstrząsy Dawnych Dni" (W), ale takich zapewnień nie należy brać całkiem na serio.
Oczywistym jest jednak że w Drugiej Erze "ciemnych latach dla ludzi w Śródziemiu" (PK) w których "Śródziemie cofnęło się w rozwoju, a światło i mądrość przygasły" (AK) pre-Numenorejczycy wkroczyli do zapisanej historii jako liczna i mieszkająca na dużym obszarze populacja. Poczynając od swoich siedlisk w Górach Białych, przeciekali powoli przez Wrota Rohanu: "W Ciemnych Latach inni przenieśli się do południowych dolin Gór Mglistych; a stamtąd część zawędrowała w puste kraje, nawet na wysokość Bree." (JL)
W pierwszym tysiącleciu Ciemnych Lat pre-Numenorejczycy, terroryzowani przez rozproszone resztki upadłego Angbandu, zamieszkiwali większośc krain między brzegami morza i Hithaeglir. Ich ziemiami najbardziej wysuniętymi na południe były wybrzeża Gondoru, gdzie utrzymywali się z poławiania ryb, jak to zapamiętały Elfy które założyły port u ujścia rzeki Morthondy: "Była tam już prymitywna przystań rybaków, ale ci ze strachu przed Elfami uciekli w góry." Ich wpływ kulturalny jednak zachował się w kilku nazwach geograficznych w i wokół Gór Białych. We wnętrzu kontynentu zmienili się jednak w pasterzy, zapewne owiec i kóz, bo z koni byłby mały pożytek w niekończących się lasach na równinach i wzgórzach. Na północy rozciągnęli się najwidoczniej tak dalece jak wzdłuż linii od Sarn Ford do zbiegu Gwathlo i Mitheithel. Tam zatrzymała się ich ekspansja, bowiem północny Eriador był już zasiedlony przez ludzi z północy, potomków tych kolonistów którzy porzucili wędrówkę Beora i Hadora. Koncentrowali się głównie w obszarach które później zostały centrami populacji Arnoru: "wokół Jeziora Zmierzchu, na Północnych Kurhanach i w Górach Wichrowych, a także w krajach aż po Brandywinę, na zachód od której często wędrowali, chociaż nie osiedlali się." Tak więc jako jedyni z tubylczej populacji Śródziemia pozostawali w kontakcie z Eldarami z Lindonu: "przyjaźnili się z Elfami, chociaż traktowali je z podziwem" (AE), a niektóre źródła wskazują na czasowo mieszane siedliska, bo liczne Elfy pod komendą Galadrieli i Keleborna "przez czas jakiś (...) mieszkały w kraju wokół Jeziora Nenuial (Zmierzchu, na północ od Shire)." (GK) Możliwe więc że enklawa pre-Numenorejczyków w Bree już istniała pośród terytoriów ludzi z północy; tak czy owak nie było między tymi dwoma ludami wyraźnej granicy, i w obie strony musiał istnieć duży ruch.
Gdy około roku 600 DE pierwsze numenorejskie statki zawitały do Lindonu, spotykając się z Gil-Galadem, "wieści rozniosły się szybko i ludzi w Eriadorze przepełniła ciekawość." Niedługo potem na Wzgórzach Wieżowych odbyło się spotkanie pomiędzy marynarzami i dwunastoma wysłannikami ludzi z północy, i przez pewien czas "zmieszali się w przyjaźni". (AE). Wydaje się że właśnie to spotkanie odbiło się na legendzie ludu z Bree, według której marynarze z daleka znaleźli ludzi z Bree w tym samym miejscu w którym pozostawali w Dawanych Dniach. Przybysze zauważyli że tubylcy, czy to ludzie północy czy pre-Numenorejczycy, "byli całkiem liczni i wojowniczy, ale mieszkali w lasach, w rozproszonych osiedlach bez centralnej władzy." (GK). Wydaje się że sytuacja przypominała tą którą Rzymianie zastali w Galii i Germanii: niezliczone mnóstwo terytoriów plemiennych, między którymi zdarzały się potyczki i najazdy, ale wielkie wojny były rzadkością. Tak jak Rzymianie, Numenorejczycy zaczęli uprawiać te kraje "i nikt jeszcze nie śmiał się im przeciwstawić. Bo większość z ludzi tej Ery która znajdowała się pod wpływem Cienia [tj. pre-Numenorejczycy] stała się słaba i bojaźliwa. A przybywszy wśród nich Numenorejczycy nauczyli ich wielu rzeczy", takich jak rolnictwo, kamieniarstwo i kowalstwo. "Tak więc ludzie Śródziemia byli zadowoleni, a tu i ówdzie na bezleśnych wybrzeżach niegościnne lasy wycofały się, i ludzie zrzucili jarzmo potomków Morgotha, i odzwyczaili się od strachu przed ciemnością. Czcili też pamięć wysokich Królów Morza, a gdy odeszli zwali ich bogami, mając nadzieję że powrócą; bo w tym czasie Numenorejczycy nigdy nie mieszkali długo w Śródziemiu, nie urządzili sobie też żadnej własnej siedziby." (AK). Bardzo możliwe że powinniśmy sobie wyobrażać pre-Numenorejczyków na wzór późniejszego ludu Bree, "brązowowłosych, szerokich i raczej niskich, radosnych i niezależnych." (W)
Jednakże owe "niegościnne lasy wycofujące się z wybrzeży" są tylko eufemizmem, ukrywających to co działo się naprawdę. Faktem było eksploatatywne wycinanie drzew na dostawy do numenorejskich stoczni, które zaczęło się za rządów Tar-Aldariona [zm. 1075 DE]. Zrazu Numenorejczycy ograniczali swoją niszczącą środowisko działalność do obszarów nadmorskich i brzegów rzek, a pre-Numenorejczycy "nie stali się więc wrodzy aż wycinanie drzew nie stało się niszczące." (GK). Tak więc, kiedy Dunedainowie (Numenorejczycy) kompletnie ogołocili brzegi rzek i wybrzeża, i wyrąbali sobie drogi jeszcze dalej w głąb lądu, ludy tubylcze w samoobronie "atakowały i napadały na Numenorejczyków kiedy tylko mogły, a ci traktowali ich jak wrogów, i jeszcze bardziej zaciekle wyrąbywali, nie bacząc już na plantacje czy sadzenie drzew." (GK) Nieuniknienie "wrogość narastała i ciemni ludzie z gór pchali do Enedwaith" by poprzeć swoich rodaków wypędzonych przez Podróżników (numenorejską gildię żeglarzy). (AE) Podjąwszy przykrą wojnę partyzancką, pre-Numenorejczycy skutecznie postępowali wzdłuż wybrzeża, tak że około roku 840 DE Aldarion odnalazł przystań Vinyalonde (później Lond Daer) "podmytą przez wielkie morza i splądrowaną przez wrogich ludzi." (AE)
"W dniach Aldariona Numenorejczycy nie pożądali jeszcze przestrzeni, a jego Podróżnicy pozostali nieliczni." Ale "Ludzie wzdłuż wybrzeży zaczęli się bać Numenorejczyków, albo byli otwarcie wrodzy; a Aldarion usłyszał pogłoski o jakimś władcy w Śródziemiu który nienawidził ludzi ze statków." (AE) Albowiem ten konflikt, zaczęty jako samoobrona Numenorejczyków, szybko miał wykorzystać i podsycić Sauorn, który ze swojej pierwotnej siedziby w dalekim Rhun pilnie obserwował wydarzenia. Tak więc, w ciągu następnych wieków, zwłaszcza po tym jak Sauron usadowił się w Mordorze około roku tysięcznego DE, i zaczął wznosić Barad-Dur "Cień pełznął wzdłuż wybrzeży i ludzie z którymi [Numenorejczycy] żyli w przyjaźni zaczęli się bać lub być wrodzy", tak że marynarze odkryli z zasmuceniem że "żelaza używają przeciw nim ci którym oni je odkryli." (DN). Odpowiedzieli jednak na to wyzwanie ostrzem miecza, i "lud tubylców który przeżył uciekł z Mihiriathu w ciemne lasy wielkiego Przylądka Eryn Vorn, na południe od ujścia Baranduiny, której nie przekroczyli, nawet jeśli mogli, ze strachu przed Elfami. Z Enedwaith szukali schronienia we wschodnich górach tam gdzie później był Dunland; nie przekroczyli Iseny, ani nie schronili się na wielkim półwyspie między Iseną a Lefnui [Przylądku Andrast] (...) z powodu "Pukelów" [tj. Druedainów]" (GK)
Tak więc oczyszczając sobie drogę i niszcząc to co stało przed nimi Numenorejczycy zapędzili się daleko w Minhiriath i Enedwaith, usadawiając się w głąb lądu aż po rzekę Gladuinę, "południową granicę Eregionu, za którą mieszkali nieprzyjaźni ludzie, tacy jak przodkowie Dunlendingów." (GK), którzy oczywiście nie mieli powodu zachowywać się przyjaźnie. Ich ucieczka do Eregionu wydaje się jednak dziwna, bo elfi Gwaith-i-Mirdain założyli już tam swoje osiedla, ale być może były one zbyt małe lub niedostępne aby ci Proto-Dunlendingowie mieli się nimi przejmować, albo też w porównaniu do nacisku napierających Numenorejczyków byli uważani za mniejsze zło. Co gorsza, Sauron mógł rozważać ich obecność w sąsiedztwie Noldorów jako potencjalnie użyteczną, więc może nie chciał żeby przenosili się stamtąd gdzie chciał żeby byli.
W takich okolicznościach Sauron znalazł żyzną glebę do rekrutacji sił partyzanckich. Albowiem "wygnani tubylcy powitali Saurona i mieli nadzieję na jego zwycięstwo nad Ludźmi Morza. Sauron (...) używał tych co nienawidzili Numenoru jako szpiegów i przewodników dla jego oddziałów." Tak więc "czynili wiele zamieszania na skrajach lasów." Ale w końcu siedemnastego wieku DE Sauron wykuł Jedyny Pierścień i ukończył budowę Barad-Duru, jego niezmierzonej fortecy, tak więc czuł się dość silny aby najechać od razu cały Eriador i w ten sposób zepchnąć i Numenorejczyków i Elfy z Lindonu, których mocy nauczył się bać, do Morza. Podczas Wojny Elfów i Saurona, "złupił te ziemie, zabijając lub uprowadzając wszystkie małe grupki ludzi", a w około 1700 DE "rządził całym Eriadorem, oprócz jedynie obłężonego Imladris, i osiągnął linię rzeki Lhun."
To właśnie wtedy flota Numenorejczyków wylądowała w porcie Vinyalonde (Lond Daer), złapawszy nacierające oddziały Saurona z tyłu i rozbiwszy je całkowicie. Zapisano że w tym czasie wycinanie drzew na zapas stało się jeszcze bardziej niszczące niż zwykle (GK), i niedługo potem "Eriador oczyszczono z wroga, ale i położono w ruinie. (...) Większość starych lasów została zniszczona." (GK). Proto-Dunlendingowie zapewne uciekli z masakry i przekroczyli Glanduinę z powrotem do Dunlandu, który teraz wydawał się bezpieczniejszy od złupionego Eregionu. Ale ludzie z północy musieli przyjąć cały ciężar czystkowej kampanii Saurona, i zniknęli z zapisanej historii; na początku Trzeciej Ery ich ziemie nadal opisywano jako "puste" (JL). Tylko niezależna enklawa Proto-Dunlendingów w Bree (chociaż przejęła wiele w kulturowej wymianie od ludzi północy) przetrwała jakimś szczęśliwym zrządzeniem losu, ale nigdy nie osiągnęła swojej niegdysiejszej wielkości.
W krajach rozdartych wojną Numenorejscy Ludzie Króla naciskali z coraz większą żądzą władzy. Teraz już "zakładali osady na zachodnich brzegach, ale były to raczej twierdze i "fabryki" królów szukających bogactw, a Numenorejczycy stali się poborcami podatków, zawożąc za morze coraz więcej i więcej dóbr w swoich wielkich statkach (Letters, #131). Król Tar-Kalmakil zwłaszcza zyskał z tego powodu złą reputację, bo "w młodości był wielkim wodzem, i zdobył wiele krain wzdłuż wybrzeży Śródziemia" (LE), tak że nawet Sauron wycofał się raz jeszcze na wschód. Podbite obszary Ludzie Króla zamienili w dominia; tak więc aż do końca Drugiej Ery owe "rozproszone osiedla bez centralnej władzy" zostały zastąpione przez liczne wasalne terytoria i wicekrólestwa, niektóre rządzone przez numenorejskich zwierzchników, niektóre przez lokalne książątka z łaski Numenoru, takich jak ów samozwańczy "Król Gór", który rządził w zachodnich Ered Nimrais. Ucisk w dominiach był tak wielki że w odległym Rhovanionie Leśne Elfy zaczęły zwać żyjących w puszczy potomków ludu Hadora (którzy w tym czasie rozprzestrzenili się na wschód i południe na otwarte równiny poza Wielką Zieloną Puszczę) "wolnymi ludźmi północy" - "ponieważ nie znajdowali się pod rządami Dunedainów, ani też w większej części nie poddali się Sauronowi i jego sługom." (GK)
Wydaje się że Sauron wykorzystał pogarszającą się sytuację Śródziemia "dotując" wybranych rządców dominiów Dziewięcioma Pierścieniami; bo trzech z nich było "wielkimi panami z rasy Numenoru", jak napisano w AK, z pewnością włączając w to Khamula, Cień Wschodu; reszta prawodopobnie wywodziła się z ludności miejscowej. Ale pre-Numenorejczycy znowu przeżywali chude lata, a gdy Sauron zdołał wreszcie na zawsze zniszczyć Numenor, dominia zostały prawie całkowicie zniszczone w Katakliźmie (3319 DE), powodując niezliczone ofiary. Ci którzy przeżyli mieszkali wyłącznie w głębi lądu: w i wokół Gór Mglistych i Białych, w Eregionie i Dunlandzie, skąd powoli na nowo zaludniali Enedwaith i Minhiriath, a także w kraju Bree i poza nim.
Kiedy Wierni, Wyganańcy z Numenoru, przybyli i zamieszkali w Śródziemiu, "wielu ludzi odwróciło się (...) od zła i poddało się władzy potomków Elendila." (PK). Mimo to ze względu na przeszłe wypadki większość pre-Numenorejczyków nadal miała niewiele powodów aby lubić Dunedainów, zwłaszcza że nieświadomi byli rozłamu tych drugich i nie rozróżniali pomiędzy Wiernymi a Ludźmi Króla. Tak więc "jeszcze więcej wspominało w sercach Saurona i nienawidziło królestw Zachodu." (PK), a inni którzy nie zaszli aż tak daleko ciągle pozostawali w dręczącym strachu przed Czarnym Władcą. Ówczesny Król Gór, najwidoczniej ostatni z pozostałych regentów lokalnych dominii, wpierw przysięgł posłuszeństwo Isildurowi, "lecz kiedy Sauron powrócił i znowu urósł w siłę, Isildur wezwał ludzi z gór aby spełnili swoją przysięgę, a oni odmówili, albowiem czcili Saurona w Ciemnych Latach (...) Uciekli przed gniewem Isildura, i nie ośmielili się wziąć udziału w wojnie po stronie Saurona; schowali się w tajnych miejscach gór i nie zadawali się z innymi ludźmi, lecz powoli wymarli w nagich skałach." (PK) Jako "duchy" ludzie ci zostali Umarłymi z Dunharrow.
Dunlendingowie również zostali poddanymi korony Gondoru (chociaż bardziej prawnie niż z przekonania), i zapewne w czasie Ostatniego Przymierza wielu zmuszono do służby w oddziałach pomocniczych.
Wydaje się że obydwa królestwa na Wygnaniu postępowały wedle zupełnie odmiennej polityki wobec mniejszości. Ci którzy "zawędrowali w puste ziemie" na północy "zostali poddanymi królestwa Arnoru i przyjęli język Westron." (JL). Dotyczyło to między innymi ludu Bree, wędrujących pre-Numenorejczyków ze starych dominii, być może jakiś resztek ludzi z północy, i w końcu hobbitów. Wszystkie te "znumenorizowane" mniejszości okazały się wartościową pomocą dla tronu w Annuminas, a później we Fornoście; nawet hobbici czuli się gotowi posyłać wojska na żądanie (W).
Inni jednakże nie zapomnieli o starych porachunkach i z czasem wstąpili w szeregi Angmaru, gdzie "zgromadziło się wielu złych ludzi." (R). Zwłaszcza prowincje wschodnie i późniejsze podkrólestwo Rhuadauru zostały wystawione na silny nacisk "Górali z Północy", zagadkowej populacji która wtedy po raz pierwszy trafiła do kronik Zachodu. Czy były niedobitki ludzi z północy z Wichrowych Wzgórz, które w końcu popadły w potęgę Cienia, czy - tak jak Lossothowie z Forochel - jeszcze jedna garstka Forodwaith która mogła mieszkać u stóp pagórków w najbardziej północnych rejonach Gór Mglistych, nie można z pewnością dociec. Wydaje się że byli całkiem liczni, i powoli wypierali z Rhudauru Dunedainów, których liczba nigdy nie była wielka. W końcu "władzę zagarnął zły przywódca Górali, który w tajemnicy spiskował z Angmarem". Tak więc po fatalnym roku 1409 TE "Rhudaur okupowali źli ludzie pod władzą Angmaru, a Dunedainowie którzy pozostali zginęli albo uciekli na zachód." (R) Prawopodobnie dopiero w tym czasie sprzymierzone trolle pojawiły się we wschodnim Rhudaurze, posuwając się w rejony znane później jako Jamy Trolli.
"Ale wszystkich [Górali] zniszczono w wojnie która doprowadziła do końca Północnego Królestwa." (W) Straty po obu stronach były ogromne, a Eriador, który nigdy naprawdę nie wykaraskał się po ludobójczej kampanii Saurona w Drugiej Erze, jeszcze raz popadł w spustoszenie. Jego niewielki przyrost naturalny załamał się nieodwołalnie po Wielkiej Zarazie w 1636 TE, od której najbardziej gęsto zasiedlone rejony poniosły prawie fatalne straty. "Minhiriath został prawie wyludniony, chociaż garstka polujących ludów żyła w tajemnicy w lasach" (W), "całkiem liczny, chociaż barbarzyński lud rybaków mieszkał między ujściami Gwathlo i Angreny [Iseny]" (GK), uważany przez niektórych za "krewniaków z rasy i mowy Druedainom z lasów Anorien [Wozom]" (BB) i "w Enedwaith mieszkały ciągle resztki Dunlendingów na wschodzie, u podnóża Gór Mglistych." (BB) Nawet północny Dunland został wyludniony (W), a Stoorowie, uznawszy swoje miejsce zamieszkania za coraz bardziej nie do utrzymania, skierowali się w końcu w stronę Shire. Ale Dunlendingowie "ucierpieli (...) mniej niż inni, ponieważ mieszkali z dala i rzadko zadawali się z ludźmi." Tylko kilkoro krasnoludów znaleziono później na północ od nich, między nimi Throra (R).
Aż do Czwartej Ery Eriador nigdy na nowo się nie zaludnił. Trzeba zrozumieć że oczy Gondoru zwrócone były zawsze na wschód i południe, nigdy na północ; a Dunlendingowie którzy przeżyli nie byli zbyt liczni i zbyt przesądni aby przenosić dużymi grupami w szerokie, opustoszałe rejony. Tak więc po tym jak Arnor odszedł w zapomnienie miasto Tharbad (na ktorego przedmieściach mogła kiedyś mieszkać duża populacja pre-Numenorejczyków) stało się "Ultima Thule" swojej ery; za nim, zdawało się, leżał kraj prawie baśniowy, pełen dziwnych stworzen z innego świata: Elfów, krasnoludów, orków i być może czegoś jeszcze gorszego. A po tym jak Tharbad został zalany, a jego mostu już nie było, rzeka Gwathlo nie tylko stwarzała efektywną barierę psychologiczną, ale również fizyczną. Tylko ci którzy nie mieli nic do stracenia założyli wątłe szlaki handlowe z krajem Bree i dalej. Między nimi był "wygnaniec wypędzony z Dunlandu, gdzie wielu mówiło że ma orkową krew"; tak jak inni, można go było znaleźć podróżującego na przemian do Dunlandu i "Shire, gdzie targował się o zakup 'ziela' i innych zapasów." (PP)
Podczas gdy Arnor zabiegał głównie o własną stabilność, Gondor prowadził politykę ekspansjonistyczną, i podobnie zachowywał bardziej ograniczającą postawę wobec mniejszości. Klątwa Isildura na Króla Gór mogła być tylko najbardziej znaczącym z podobnych incydentów, ale przetrwała zapewne długo w tradycji populacji tubylczej. Mimo to na szczeblu prywatnym było wiele kontaktów między Dunedainami i gondorskimi mniejszościami. Częste były mieszane małżeństwa, i powoli "krew Numenorejczyków zmieszała się zbytnio z krwią innych ludzi, a ich moc i mądrość umniejszyła się." (PK) Dotyczyło to głównie pre-Numenorejczyków w i wokół Gór Białych, z wyjątkiem późniejszych Umarłych i izolujących się Druedainów. Wschodnie prowincje Gondoru jednakże zmieszały się z Wolnymi Ludźmi z Północy, którzy od początku Drugiej Ery "rozprzestrzeniali się na południe; głównie na wschód od Wielkiej Zielonej Puszczy, chociaż część osiedlała się pod okapem lasów i na równinach dolin Anduiny.", gdzie "zmieszali się z ludźmi bardziej krępej i cięższej budowy", co spowodowało spadek średniego wzrostu.
Do Trzeciej Ery ci ludzie z północy zmienili się w "liczną i potężną konfederację ludów mieszkających na szerokich równinach pomiędzy Mroczną Puszczą i Bystrą Rzeką, wielkich hodowców koni i jeźdźców wsławionych ze swojej zręczności i wytrzymałości, chociaż ich domy były pod okapem lasów (...) i [ci] dołożyli wiele swojej krwi do ludu Gondoru." (KE) W tym czasie podzieleni na różne plemiona takie jak Leśni Ludzie, ludzie z Dale, i wcześni Eotheodzi, tworzyły prawdziwe "przedmurze Gondoru, chroniąc jego północną i wschodnią granicę przed najazdem, chociaż królowie nie zdawali sobie całkiem z tego sprawy aż do czasu gdy owo przedmurze osłabło i w końcu zostało zniszczone." (KE)
Jednakże najbardziej wytrzymałą z gondorskich mniejszości okazali się być Dunlendingowie. Mimo pełnych dwóch tysięcy lat politycznego orbitowania wokół Południowego Królestwa, pozostali w duchu tak niezależni jak ich krewniacy z kraju Bree. Ich wspomnienie utraconej suwerenności nigdy nie zgasło, a podczas gdy ich północni rodacy szybko się "znumenoryzowali" i włączyli się w kulturę Arnoru, Dunlendingowie przez czas okupacji "trzymali się swojej dawnej mowy i zwyczajów; tajemniczy lud, nieprzyjazny Dunedainom." (JL) Ze względu na swoje cierpienia w Drugiej Erze, które z pewnością przekazywano jako niezapomniane tradycje (aczkolwiek rzeczywiste powody owych niechęci niewątpliwie dawno zostały zapomniane), nie powinno zdziwić że "mało kochali Gondor". Ale "chociaż twardzi i wystarczająco śmiali [byli] zbyt nieliczni i zbyt podziwiali potęgę królów aby ich zaczepiać" (JL), a królowie przeważnie nie zawracali sobie nimi głowy.
Mimo to, w przeciwieństwie do popularnych przekonań, nie ujawniali jakieś bardziej znaczącej podatności na Cień niż w końcu Drugiej Ery, kiedy potrzeba wydawała się najbardziej nagląca. W ciągu całej Trzeciej Ery nigdy nie chcieli znowu sprzymierzać się z Sauronem; odmawiali układów z orkami i systematycznie usuwali ze swojej społeczności tych którzy się z nimi zadawali (PP); nie kolaborowali nawet ze wschodnimi wyznawcami Saurona, którzy byli ciągłym zagrożeniem dla Ludów Zachodu, chociaż czasami wykorzystywali te konflikty gdy nadarzała się okazja. Tam gdzie w tradycji nie utrzymywano takich animozji, jednakże, Dunlendingowie wydają się być całkiem gościnną nacją, chociaż sekretną i samowystarczalną (naturalna i zrozumiała właściwość, podzielana wówczas przez wiele innych nienumenorejskich mniejszości, jak Druedainowie, późniejsi Umarli, i niziołki). Dla przykładu, wczesna gałąż Stoorów mieszkała u ich boku bezkonfliktowo, "na granicy Dunlandu" (BB), albo i pośród nich, tak jak później mieszkali w kraju Bree. Wymiana kulturowa była częsta, i tak, jak się wydaje, Stoorowie "przyjęli język spokrewniony z dunlandzkim, zanim przyszli na północ do Shire". (LJ)
Z powodu swojego cichego i niekłopotliwego sposobu życia, Dunledingowie jednak ciągle umykali skierowanej na wschód i południe uwadze Gondoru, a "gdy skończyły się dni Królów, (1975-2050) i zaczął się schyłek Gondoru, przestali faktycznie być jego poddanymi." (BB) Powoli - ponieważ Eriador nie nadawał się do zamieszkania, a południe i zachód zamieszkiwały więcek niż wątpliwe "barbarzyńskie ludy rybackie", poczęli się rozprzestrzeniać w jednym możliwym kierunku: na wschód.
"Podczas Czujnego Pokoju (od 2063 do 2460) [numenorejskie] ludy Kalenardhonu (później Rohanu) wykruszyły się (...) nie odnawiano garnizonów i fortów, i pozostawiono je trosce miejscowych dziedzicznych naczelników, których poddani byli coraz to bardziej mieszanej krwi. Lecz Dunlendingowie napływali ciągle i bez przeszkód zza Iseny." (BB) Należy więc uważać za tragiczną konsekwencję stałej ignorancji Dunlendingów przez Gondor że, po Bitwie o Obóz (1944 TE), to właśnie Kalenardhon oddano dekretem Eotheodom lub Rohirrimom, plemieniu ludzi z północy które sporadycznie wycofywało się do swoich dawnych siedzib na północ od Zielonej Puszczy. Dla dunlendingskich pasterzy ci dziwni hodowcy koni z początku musieli się wydawać po prostu rywalami w walce o pastwiska Kalenardhonu, bardziej żyznego i kwitnącego niż ich górzysty region. Ale sytuacja przekroczyła punkt krytyczny kiedy królowie Rohirrimów zdecydowali pozbyć się mniejszości na swój własny sposób: "Za czasów Brega i Aldora Dunlendingów znów wyrwano z ziemi i wypędzono za Isenę, a na Brodach postawiono straż." Co gorsza, Aldor "najeżdżał nawet ich ziemie w Enedwaith w celach odwetowych." (BB)
"Dzicy górale i lud pasterzy", jak zwali ich Rohirrimowie (DW) nigdy nie zapomniał tej brutalnej czystki etnicznej. "Gdy tylko Rohirrimowie osłabli lub byli w kłopotach Dunledingowie ponawiali swoje ataki" przeciwko "dzikim ludziom z północy, którzy uzurpowali sobie ich ziemie." (BB) W czasach pokoju jednak prowadzili obfity handel z zachodnią marchią Rohanu. Nawet Freka, ojciec uzurpatora Wulfa i doradca Helma Żelaznorękiego, "miał, powiadali ludzie, wiele krwi dunlendingskiej, i był ciemnowłosy" w przeciwieństwie do ludzi z północy, często blondynów. Ale od czasu pogromów za rządów Aldora Dunlendingowie żywili do odległego tronu w Edoras nienawiść tak ogromną że wieki później mieszkaniec Rohanu ciągle słusznie zauważał: "I przez pół tysiąclecia nie zapomnieli żalu że władcy Gondoru dali Marchię Eorlowi Młodemu i zawarli z nim przymierze." (DW)
Taka wypowiedź miała oczywiście zepchnąć odpowiedzialność na daleki tron w Minas Tirith, podczas gdy neutralni historycy zapisali że to właśnie masakrą w zachodniej marchii "Rohirrimowie zasłużyli sobie na nienawiść Dunlendingów, która nie ucichła] aż do powrotu Króla, wtedy daleko w przyszłości." (BB) W tym czasie jednak Gondor uznał że kwestia dunlendingska jest sprawą wewnętrznej polityki Rohanu. Była to niefortunna pozycja, bo gdyby położył na szalę na czas rozwiązanie polityczne, Saruman nie mógłby w końcu wykorzystać konfliktu prawie na zgubę Rohanu i Gondoru. Ale "nieprzyjaźń 'dzikich' Dunlendingów zdawała się błahostką Namiestnikom. Za rządów króla Deora (2699-2718), linia gondorskich naczelników Angrenostu [Isengardu] wygasła, a rządy nad fortecą przeszły w ręce rodziny z ludu. Ci, jak się powiada, byli już na długo przedtem mieszanej krwi, a teraz byli już o wiele bardziej przyjaźnie nastawieni do Dunlendingów; odległą Minas Tirith już się nie przejmowali. Po śmierci króla Aldora (...) Dunlendingowie niepostrzeżenie i przy aprobacie Isengardu znów zaczęli przenikać do północnej Zachodniej Bruzdy, zakładając osady w dolinkach gór na zachód i na wschód od Isengardu, a nawet na południowych skrajach Fangornu. Za rządów Beora wystąpili wrogo otwarcie, najeżdzając stada i stadniny Rohirrimów w Zachodniej Bruździe (...) Jak później poznano, Dunlendingowie, przyjęci po przyjacielsku, zagarnęli władzę nad Isengardem, zabijając kilku z pozostałych dawnych strażników, którzy nie byli chętni (jak większość) zmieszać się z ludem dunlendingskim." (BB) W roku 2758 TE "Rohan znów najechano ze wschodu, a Dunlendingowie węsząc swoją szansę przekroczyli Isenę i opuścili Isengard. Szybko poznano że ich przywódcą jest Wulf (...) Wulf zdobył Edoras i usadowiwszy się w Meduseld obwołał się królem." (R) Był to jedyny zachowany wypadek gdy Dunlendingowie faktycznie znaleźli się po stronie sług Saurona; bo Wulf, sam nie będąc Dunlendingiem ale wyrzutkiem pochodzenia rohirrimskiego (mimo że w zachodniej marchii bardzo go szanowano), skutecznie układał się z Korsarzami z Umbaru, którzy w tym czasie najeżdżali wybrzeża Zatoki Belfalas i dalej. Tak więc, rzeczywiście odwracając nagłe niebezpieczeństwo zagrabienia jego własnych włości na rzece Adorn, zdołał doprowadzić do tego że "dołączyli do nich nieprzyjaciele Gondoru którzy wylądowali u ujścia Lefnui i Iseny." (PK) Gondor poproszono o pomoc, ale z powodu najazdu aż trzech flot Korsarzy na wybrzeże, Namiestnik Egalmoth oświadczył że jest "niezdolny" (BB) posłać jakąś. Tak więc "Dunledingowie pozostali panami Inengardu aż, osłabieni wielkim głodem po Długiej Zimie (2758-59) skapitulowali przed Frealafem. "Zanim ten rok (2759) się skończył Dunlendingów wypędzono, nawet z Isengardu" (PK), który oddano pod pieczę Sarumana. A z powodu odnowienia dawnych wrogości "przez wiele lat Rohirrimowie musieli utrzymywać silną wartę Jeźdźców na północ od Zachodniej Bruzdy." (BB)
Gdy poluźniono tą straż i granica została na nowo otwarta, znów w zachodniej marchii znalazło się wielu Dunlendingów. Ale ich pobyt trwał tylko gdy Edoras było zajęte bandami orków które, uciekłszy ze szpon Długiej Zimy, próbowały najechać Góry Białe. Ale gdy tylko wyeliminowano je z pomocą Gondoru, Folkwin (2830- 2903) urządził następny pogrom i "odbił zachodnią marchię (...) którą okupowali Dunlendingowie." (PK)
Ale decyzje politycznie nie rzecz jasna mogą zmienić rzeczywistości społecznej: "za Wrotami kraje między Iseną i Adorną były z nazwy częścią Rohanu, ale chociaż Folkwin ponownie je odzyskał, wypędzając Dunlendingów którzy je zamieszkiwali, lud który pozostał był mieszanej krwi, a ich lojalnośc względem Edoras słaba." (BB) Tak więc Saruman znalazł glebę dobrze przygotowaną gdy zaczynał szukać rekrutów i ofiar swojego programu krzyżówkowego orków z ludźmi. Dunlendingowie wpadli w sidła jego zręcznej polityki i w końcu znaleźli się ramię w ramię z ponurymi legionami czarodzieja pod Hełmowym Jarem. Ale obudzenie się z czarów Sarumana było kosztowne: ostatecznie naczelnicy Dunlendingów uznali swoją pomyłkę, i temu jak również dyplomacji króla Elessara można przypisywać to że w Czwartej Erze owi już blisko spokrewnieni sąsiedzi z obu stron Iseny mogli się pojednać, a "w dniach Eomera w Marchii każdy który pragnął spokoju mógł go mieć." (PK)
AE: "Aldarion i Erendis" w _Niedokończone Opowieści_ AK: "Akallabeth" w _Silmarillion_ BB: "Bitwy u Brodu na Isenie" w _Niedokończone Opowieści_ DE: Druga Era Dr: "Druedainowie" w _Niedokończone Opowieści_ DW: _Dwie Wieże_ GK: "Historia Galadrieli i Keleborna" w _Niedokończone Opowieści_ JL: "Języki i ludy Trzeciej Ery", Dodatek B w _Powrót Króla_ KE: "Kirion i Eorl" w _Niedokończone Opowieści_ LE: "Linia Elrosa" w _Niedokończone Opowieści_ Letters: _The_Letters_of_J.R.R._Tolkien_ ON: "Opis Numenoru" w _Niedokończone Opowieści_ PE: Pierwsza Era PK: _Powrót Króla_ PP: "Polowanie na Pierścień" w _Niedokończone Opowieści_ PW: "O Pierścieniach Władzy" w _Silmarillion_ R: "Roczniki Królów i Władców", Dodatek A w _Powrót Króla_ S: _Silmarillion_ TE: Trzecia Era W: _Wyprawa_
Najłatwiej czyta się ten esej mając przed sobą dobrą mapę Śródziemia. Najlepszą taką mapą jest ta którą przerysował Christopher Tolkien w _Niedokończonych Opowieściach_, z powodu pokazania na niej nienazwanych przedtem szczegółów. Niestety, na tą mapę, a nawet poprzednią "oryginalną" mapę, nie jest już łatwo natknąć się w popularnych wydaniach amerykańskich (Ballantine).
Każde wydanie popularne lub w oprawie Houghton Mufflin powinno być w porządku. Wydawane teraz przez Ballantine edycje mają okropne mapy podpisane "Shelly Shapiro '88". Ciężko ich właściwie używać. Albo używaj mapy z twardych okładek lub obwolut, albo zdobądź jakieś popularne wydanie z początku lat 80-tych. Te z okładkami Darrella K. Sweeta posiadają przerysowane mapy Christophera Tolkiena pocięte na cztery kawałki - zasadniczo działa. Niestety, jedyne amerykańskie popularne wydanie _Niedokończonych Opowieści_ nie ma tej przerysowanej mapy, tak więc wszystkie komentarze Christophera na jej temat są bezużyteczne.